Poznajcie Annę Pol
Poznałyśmy się dawno dawno temu, był to czas marzeń i długich dyskusji o sztuce i sensie życia . Wszyscy jeszcze studiowaliśmy. Ania pracowała wtedy z naszym wspólnym kolegą. Tworzyli bardzo zdolny duet, projektowali grafikę użytkową, składali pismo i robili zdjęcia. Od tamtego momentu wiele się zmieniło, każda z nas jest już w innym miejscu, od czasu do czasu pijemy razem kawę i prowadzimy długie rozmowy.
Anna jest bardzo zdolną graficzką, jej nazwisko i talent można znaleźć w setkach książek. Tworzy okładki, robi ilustracje I projektuje wnętrza książek dla największych polskich wydawnictw.
Wraz z mężem Pawłem wychowuje trójkę dzieci i jednookiego kota.
Oprócz tego Anna maluje i tworzy kolaże (collage) prace, które powstają ze skrawków innych materiałów, w tym przypadku czasopism, kolorowych zdjęć. Jest w nich jakieś magiczne dotknięcie przeszłości, i jednocześnie tchnięcie w nią nowego życia. Jej ostanie prace zabierają nas w świat koralowców, w świat syntetycznych, zgeometryzowanych roślin, topniejących lodowców, ale też morza, plaży, kamieni. Tak jakby chciała stworzyć almanach, rzeczy, które za chwilę mogą przestać istnieć.
Kiedy szukałam pomysłu na druki do wiosennej kolekcji przypomniała mi się rozmowa z Anną na temat drukowania tkanin. Jeszcze kilka lat temu interesowała się wykorzystywaniem swoich prac na tkaninach, więc to dodało mi odwagi, żeby zapytać czy ma może jakieś skrawki swoich kolaży, które mogłaby mi udostępnić do dalszych działań. Nasza pracownia ma wspólny dziedziniec z Ani mieszkaniem, więc wystarczyło pójść na sąsiedzką kawę. Oprócz kawy Ania udostępniła mi przepiękne prace i pozwolenie na przetwarzanie ich po swojemu, za co jestem jej bardzo wdzięczna.
CF: Twoim światem są książki, tworzysz do nich piękne okładki i je ilustrujesz. Czy kiedy udostępniłaś mi swoje kolaże do dalszej obróbki spodziewałaś się jakiegoś konkretnego efektu? Czy miałaś jakieś wyobrażenia na ten temat?
AP: Wiedziałam, że mniej lub bardziej przetworzysz moje ilustracje, ale efekt mnie pozytywnie zaskoczył. Do przetworzenia moich prac użyłaś dokładnie tej samej techniki, którą ja je stworzyłam. To, powtórne użycie czegoś, co już powstało z odzysku, jest w punkt tego, jak uprawiam sztukę. Podoba mi się.
CF: Czy chciałabyś powtórzyć ten proces lub zaprojektować nadruk / typografię które potem będą na ubraniach? Co myślisz o takich kolaboracjach?
AP: Współpraca daje dobre efekty, zawsze to wiedziałam, zawsze jestem na nią otwarta. Od dłuższego czasu myślałam o tworzeniu printów. Jak się stanie przy maszynie drukarskiej, albo przy rakli sitodruku, gdzie projekt nabiera realnych, albo wręcz masowych nakładów, to człowiek nabiera ochoty na więcej. Od dawna myślę o projektowaniu tkanin. Ale jakoś nikt się do mnie nie zgłosił. A Ty przyszłaś, bo miałaś blisko, a ja dobrą kawę (śmiech).
CF: Zajmujesz się sztuką, malujesz, tworzysz kolaże, czy możesz powiedzieć o tym kilka słów, co dla Ciebie jest w tym najważniejsze? Co chciałabyś przekazać przez swoje prace?
AP: Mimo że dyplom robiłam z malarstwa prawie nie maluję. Te kolaże to tylko inny środek wyrazu. Kiedy dziesięć lat temu zaczynałam projektować okładki, wycinałam na nich zdjęcia jak w kolażach. Wtedy się trzęsłam czy mi taki projekt zaakceptują, a dziś mnie to uspokaja.
Nie dobudowuję do tego co robię żadnej ideologii, robię to co czuję. Jak ktoś poczuje podobnie, to mi miło, ale i bez tego wycinanie ze starych gazet sprawia mi przyjemność (śmiech).
Zresztą moje prace są raczej dekoracyjne, nie buduję narracji, bardziej dialog z odbiorcą. I nie na poziomie idei, tylko w sferze uczuć, obrazów…
CF: Twoje życie to także całkiem spora rodzina, troje dzieci, kot I mąż. Jak sobie z tym wszystkim radzisz? Czy jesteś superwoman czy raczej tworzycie partnerski związek?
AP: Układ z moim mężem jest zdecydowanie partnerski, mój mąż tak samo gotuje i zajmuje się dziećmi jak ja, czasami nawet to jego częściej można spotkać w kuchni niż mnie kiedy kończę jakieś projekty…. nie wyobrażam sobie innego układu, w końcu to nasz wspólny dom, dzieci, obowiązki…. wychodzę z założenia że wszystko to jakoś można ułożyć jeśli obie strony naprawdę tego chcą.
CF: Pracujesz projektując okładki książek, wiem, że dużo czytasz. Jaka książka ostatnio zapadła Ci w pamięć i co byś chętnie poleciła?
AP: Czytam właśnie genderową „Świat w płomieniach” Siri Hustvedt, to po poleceniu przez Michała Nogasia. Nie zawsze mogę przeczytać to nad czym pracuję. Czasem tekst jest jeszcze w tłumaczeniu I dostaję tylko konspekt. Uwielbiam książki Edgara Kereta, których okładek też nie projektowałam, a bardzo bym chciała. Oczywiście muszę polecić też Shantarama, dzięki któremu odbyłam ostatnio bardzo inspirującą podróż do Indii.
CF: Dziękujemy